Z KRAJU I ZE ŚWIATA
- Szczegóły
- Opublikowano: czwartek, 13, marzec 2014 06:00
Ważne daty
Media
- Msza papieska: modlitwa w intencji powołań
- Papieskie spotykanie z proboszczami diecezji rzymskiej: o kwestii miłosierdzia
- Papież do Kongregacji ds. Biskupów: waszym zadaniem jest nie tyle dobieranie pasterzy Kościoła, co rozeznawanie, kogo do tej misji wybrał Bóg
Ważne daty:
19 marca: Uroczystość św. Józefa, Patrona Zgromadzenia.
19 marca: Dzień Brata Współpracownika.
26 marca: 207. rocznica urodzin Bogdana Jańskiego.
27 marca: 172. rocznica pierwszych ślubów CR.
Media:
Oto linki do felietonów Ojca Adama P. Błyszcza na portalu www.deon.pl:
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,1540,europa-kryzys-nie-tylko-ekonomiczny.html
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,1556,to-nie-jest-dobry-pomysl.html
Msza papieska: modlitwa w intencji powołań
O modlitwę w intencji powołań, aby Bóg posłał z misją księży i zakonnice mających serca wolne od bałwochwalczej próżności czy przywiązania do władzy i pieniędzy, prosił wiernych Papież podczas porannej Mszy w kaplicy Domu św. Marty w poniedziałek, 3. marca. W homilii Franciszek komentował scenę z młodzieńcem, który pytał Jezusa co czynić, by osiągnąć życie wieczne, a potem odszedł zasmucony. Był to, jak zaznaczył kaznodzieja, „dobry człowiek”, który choć od młodości zachowywał przykazania, chciał czegoś więcej. „Jego serce było niespokojne dzięki Duchowi Świętemu, który go popychał, by przybliżył się do Jezusa, by poszedł za Nim – mówił Ojciec Święty. – To serce było też pełne, a on nie miał odwagi, by je opróżnić. Dokonał wyboru pieniędzy. To serce było pełne pieniędzy... a przecież nie był to złodziej czy przestępca, o nie! To był dobry człowiek: nigdy nic nie ukradł ani nikogo nie oszukał. To były uczciwie zarobione pieniądze, ale jego serce było w nich uwięzione, przywiązane do nich tak, że nie miał wolności wyboru. Pieniądze wybrały za niego”. Ojciec Święty zauważył, że i dziś jest wielu młodych, którzy słyszą w sercu podobne wezwanie, by zbliżyć się do Jezusa. Reagują na nie entuzjastycznie, nie wstydzą się padać przed Chrystusem na kolana i dawać publiczne świadectwo swej wiary w Niego, pragnienia pójścia za Nim. Lecz gdy ich serca są pełne innych spraw, a oni nie mają odwagi, by je oczyścić, wycofują się, a ich radość przemienia się w smutek. „Powinniśmy modlić się, by serce tych młodych umiało się opróżnić, pozbyć się innych interesów, innych miłości, aby stało się wolne – kontynuował Franciszek. – I taka jest modlitwa o powołania: «Panie, poślij nam siostry zakonne, księży, chroń ich od bałwochwalstwa próżności, od bałwochwalstwa pychy, od bałwochwalstwa władzy, od bałwochwalstwa pieniądza». Ta nasza modlitwa ma przygotować te serca, by mogły iść blisko za Jezusem”. Papież zwrócił uwagę, że ewangeliczny młodzieniec był zarazem „bardzo dobry i bardzo nieszczęśliwy”. A takich młodych ludzi jest dzisiaj pełno. Dlatego trzeba się za nich usilnie modlić: „Oto modlitwa: «Pomóż, Panie, tym młodym, aby byli wolni i by nie byli niewolnikami, aby mieli serce wyłącznie dla Ciebie». W ten sposób powołanie Pana może dotrzeć, może przynieść owoc. I taka jest modlitwa o powołania. Musimy bardzo się o nie modlić, ale i uważać. Powołania są. Powinniśmy pomagać, by wzrastały, aby Pan mógł wejść do tych serc i dać im tę niewypowiedzianą i chwalebną radość, którą posiada każdy, kto idzie blisko za Jezusem”. (rv)
Papieskie spotykanie z proboszczami diecezji rzymskiej: o kwestii miłosierdzia
W serdecznej atmosferze odbyło się w Auli Pawła VI tradycyjne w czwartek po Popielcu spotkanie Ojca Świętego z proboszczami Wiecznego Miasta. Franciszek rozpoczął je wysłuchaniem Ewangelii o miłosiernym Jezusie na drogach Galilei i wspólną modlitwą, w której nie zapomniał również o jednym z rzymskich księży, zmarłym dzień wcześniej. Ponadto wyraził ból i solidarność z kapłanami swojej diecezji w związku z niesprawiedliwym oskarżeniem niektórych z nich przed kilku miesiącami o udział w prostytucji nieletnich. Przeprosił też za to, że jednym z fałszywych oskarżycieli był papieski dyplomata. W swej medytacji Papież przypomniał, że nasza epoka jest dla całego Kościoła czasem miłosierdzia:
„Była to intuicja bł. Jana Pawła II – mówił Franciszek. – Miał on wyczucie, że to czas miłosierdzia. Pomyślmy o beatyfikacji i kanonizacji s. Faustyny Kowalskiej. Wprowadził on też święto Bożego Miłosierdzia. Stopniowo to rozwijał. W homilii na kanonizacji w roku 2000 podkreślił, że przesłanie Chrystusa do s. Faustyny miało miejsce w czasie między dwoma wojnami światowymi i jest związane z historią XX wieku. Jednak «światło Bożego Miłosierdzia, które Bóg zechciał niejako powierzyć światu na nowo poprzez charyzmat s. Faustyny, będzie rozjaśniało ludzkie drogi w trzecim tysiącleciu». W sercu Jana Pawła II dojrzewało to od dawna. Miał tę intuicję w swej modlitwie. To, co on nam przekazał, pochodzi jednak z wysoka. Do nas jako kapłanów Kościoła należy podtrzymywać to przesłanie przede wszystkim w głoszeniu Słowa i w gestach, znakach, duszpasterskich decyzjach, takich jak przywrócenie pierwszeństwa sakramentowi Pojednania, a zarazem dziełom miłosierdzia”.
Franciszek przyznał, że otrzymuje czasem listy czy telefony z zarzutem, jakoby „batożył” księży i miał do nich pretensje. Wyjaśnił, że tym razem nie zamierza „batożyć”, ale chce wskazać, co oznacza miłosierdzie – jak powiedział – „dla nas księży”. Podkreślił potrzebę bliskości wobec ludzi i znaczenie, jakie ma sakrament Spowiedzi. Przypomniał swoje ulubione porównanie Kościoła do szpitala polowego. Przestrzegł, że spowiednik musi unikać rygoryzmu, ale też nie może być pobłażliwy, bo byłoby to lekceważeniem grzechu. W swej medytacji Papież odwoływał się do własnych doświadczeń duszpasterskich ze stolicy Argentyny. „W Buenos Aires był kiedyś pewien słynny spowiednik ze zgromadzenia Najświętszego Sakramentu – kontynuował Franciszek. – Prawie wszyscy księża spowiadali się u niego. Kiedy Jan Paweł II był w Argentynie i poprosił w nuncjaturze o spowiednika, zawołano oczywiście jego. Dożył podeszłego wieku. Był prowincjałem swego zgromadzenia, profesorem, ale też zawsze spowiednikiem. Wciąż były do niego kolejki. Byłem wtedy wikariuszem generalnym. W Wielkanoc dowiedziałem się, że zmarł przed samą Wigilią Paschalną. Poszedłem do krypty kościoła, gdzie leżał w trumnie. Modliły się tam tylko dwie staruszki, ale nie było żadnych kwiatów. Pomyślałem: ten człowiek przebaczał grzechy wszystkich księży Buenos Aires, także mnie. Poszedłem kupić róże, ułożyłem je w trumnie i pozwoliłem sobie, trochę jak złodziej, oderwać krzyżyk od jego różańca. Powiedziałem: «Daj mi połowę twojego miłosierdzia». Ten krzyżyk włożyłem do kieszeni i do dziś noszę go przy sobie. A kiedy chcę pomyśleć o kimś coś złego, dotykam ręką krzyża i czuję łaskę. Jak dobry jest przykład kapłana miłosiernego, zbliża się do ludzkich ran”. Ojciec Święty dodał, że również we Włoszech jest wielu dobrych księży. Wyraził przekonanie, że kapłani diecezji rzymskiej znają wiele takich przykładów. (rv)
Papież do Kongregacji ds. Biskupów: waszym zadaniem jest nie tyle dobieranie pasterzy Kościoła, co rozeznawanie, kogo do tej misji wybrał Bóg
Rozpoznawanie tych, których sam Duch Święty stawia na czele swojego Kościoła – tę główną misję Kongregacji ds. Biskupów przypomniał Papież, spotykając się uczestnikami sesji plenarnej tej dykasterii. Jak wyjaśnił Franciszek, nie chodzi o wybór „menadżera do zarządzania przedsiębiorstwem” ani kogoś, kto spełnia czyjeś oczekiwania. Chodzi o takiego człowieka, który „potrafi wznieść się na wysokość spojrzenia Boga ku nam, by poprowadzić lud ku Niemu”. Ojciec Święty zaznaczył, że nie istnieje jakiś uniwersalny standard dotyczący pasterza Kościoła.
W poszukiwaniu nowych biskupów należy zatem kierować się specyficznymi wymogami danego Kościoła lokalnego. „By dokonać wyboru takich kapłanów, potrzebujemy my wszyscy wznieść się także «piętro wyżej» – mówił Papież. – Nie możemy obyć się bez tego dźwignięcia się wzwyż, nie możemy zadowolić się niskimi miarami. Musimy wznieść się poza i ponad nasze ewentualne preferencje, sympatie, znajomości czy skłonności, by wejść w rozległość horyzontu Boga i znaleźć tych, na których spoczęło Jego spojrzenie z wysoka. Nie chodzi o ludzi zależnych od oddolnego lęku, ale o pasterzy pełnych odwagi w mowie, zdolnych udowodnić, że w świecie istnieje sakrament jedności, dzięki czemu ludzkość nie jest przeznaczona na zagubienie i zatracenie”. Franciszek omówił też teologiczne i ludzkie kryteria związane z wyborem biskupa. Nie są one prostym rachunkiem cnót i braków, ale pewną równowagą opartą z jednej strony na ludzkiej dojrzałości i zakorzenieniu w kulturze, a z drugiej na mocnej wierze i wewnętrznej dyscyplinie danego kandydata. Z kolei doniosłą rzeczą jest kerygmatyczny temperament przyszłych biskupów. „Chodzi o ludzi strzegących doktryny nie po to, by mierzyć dystans świata od prawdy, którą ta doktryna zawiera, ale by zafascynować świat i porwać go pięknem miłości, by pozyskać go darem wolności niesionym przez Ewangelię – wyjaśnił Ojciec Święty. – Kościół nie potrzebuje apologetów swojej sprawy, ani krzyżowców do staczania bitew, lecz pokornych i ufnych siewców prawdy, którzy wiedzą, że jest im ona ciągle na nowo przekazywana i zawierzają jej mocy. Chodzi o biskupów świadomych, że również wówczas gdy jest noc, a dzienny trud zastanie ich zmęczonych, ziarno w polu wykiełkuje”. Papież podkreślił też nieodzowną u biskupów cierpliwość oraz dar modlitwy, w której owa cnota się zakorzenia. Kościołowi trzeba ponadto prawdziwych pasterzy, a więc nie panów powierzonego Słowa, lecz jego sług emanujących świętością. A to sprawdza się w codziennej gorliwości, bez ulegania pokusie ucieczki od monotonii w jakiś rodzaj „odmienności”. „To jest pokusa dla pasterzy, dla wszystkich pasterzy – podkreślił Franciszek. – Ojcowie duchowni muszą nam to dobrze wyjaśnić, byśmy to rozumieli i nie ulegali. Niestety także w Kościele nie jesteśmy wolni od tego niebezpieczeństwa. Dlatego ważne jest przypomnienie, że misja biskupa wymaga ciągłości i powszedniości. Myślę, że w tych czasach pełnych spotkań i konferencji bardzo aktualny wydaje się dekret Soboru Trydenckiego o rezydowaniu biskupów: jest on bardzo aktualny i byłoby dobrze, gdyby Kongregacja ds. Biskupów napisała coś na ten temat. Owczarni należy się miejsce w sercu pasterza. Jeśli ten nie jest mocno zakorzeniony w sobie samym, w Chrystusie i Jego Kościele, będzie nieustannie huśtany przez fale w poszukiwaniu ulotnych kompensacji i nie da owczarni żadnej ochrony”. (rv)