Droga Krzyżowa cz.6
- Szczegóły
- Opublikowano: wtorek, 08, marzec 2016 07:05
Wraz z rozpoczętym Wielkim Postem A.D.2016, rozpoczynamy publikację rozważań Drogi Krzyżowej.
Rozważania te, nadesłane przez Ojca Tadeusza, są dedykowane nam, Braciom Zewnętrznym oraz naszym rodzinom. Kolejne stacje Drogi Krzyżowej będą publikowane w odcinkach, tak by czas Wielkiego Postu był czasem refleksji o naszych codziennych postawach. A ta refleksja niech będzie źródłem naszego nawrócenia.
--------------------
RODZINNE KRZYŻE
Droga krzyżowa w rodzinie
STACJA XI i XII
Stacja XI
Niepotrzebny balast
„Była godzina trzecia, gdy Go ukrzyżowali”.
Nogi niosące niegdyś nadzieję, chodzące do chorych, głodnych, opętanych, zmarłych, zostają przybite do krzyża. On już nigdzie nie pójdzie.
Ręce błogosławiące kiedyś dzieci, rozmnażające chleb, dotykające chorych, uzdrawiające cierpiących, teraz zostają przybite do krzyża. Ta ręce już nic dobrego nie zdołają uczynić.
Jezus zostaje przybity do krzyża.
Bezradny.
Bezczynny.
W dzisiejszym świecie oznacza to, że
zbędny, nieekonomiczny, niepotrzebny.
Zdarza się, że i w niejednym domu ktoś może poczuć się niepotrzebny, zbyteczny. Mąż, który tak dzierży władzę, że żona nie ma żadnego prawa głosu. Żona, która tak prowadzi dom, że nie ma już w nim miejsca na zaangażowanie męża. Dzieci – najlepiej jeśli ich nie ma, a jeśli są – to niech nie przeszkadzają.
A jak w takim domu traktowany jest starszy, chory człowiek?
Kim w domu jest stara matka czy ojciec, którzy są niedołężni, przy których trzeba wszystko zrobić?
Czy są traktowani jako zło konieczne?
Czy są zbytecznym, nieekonomicznym, zawadzającym balastem?
Szanując swoich starszych rodziców, inwestujesz w przyszłość.
Kiedyś ty będziesz stary, niedołężny, potrzebujący opieki.
Dlatego już dziś pracuj na szacunek, który inni ci okażą w twojej chorobie i starości.
Stacja XII
Spalać się z miłości
„Wykonało się!”
Jezus oddał życie. Nie został zabity. Sam życie oddał.
Taki jest najgłębszy sens każdego ludzkiego powołania – oddać życie z miłości.
Taka jest tajemnica dobrze zrealizowanego życia – aby w pełni żyć, trzeba swoje życie dać.
Człowiek posiada siebie w pełni, kiedy daje siebie z miłości. Rodzina i małżeństwo to szczególna przestrzeń, w której powinna się realizować miłość ofiarna.
Nie żyjecie jako „ja” i „ty”, lecz budujecie wspólne „my”.
Żono, mężu jak rozumiesz słowa: „Ślubuję ci miłość, wierność, uczciwość i że cię nie opuszczę, aż do śmierci?”
Czy te słowa są dla ciebie nieustannym wezwaniem do kochania więcej i mocniej, do ciągłego oddawania siebie?
Jak trudno te słowa realizować na co dzień, dzień po dniu, spalając się dla drugiej osoby!
Ślubuję ci – także wtedy, gdy będziesz się starzeć i będziesz mieć swoje humory.
Ślubuję ci – także wtedy, gdy choroba dosięgnie i zniszczy twoją urodę.
Ślubuję ci – także wtedy, gdy po raz kolejny mnie zawiedziesz.
Ślubuję ci miłość – także wtedy, gdy będziesz mówić, że mnie już nie kochasz.
Ślubuję ci wierność – także wtedy, gdy ty okażesz się niewiernym.
Ślubuję ci uczciwość – także wtedy, gdy ty będziesz nieuczciwy.
Jak trudno wówczas dotrzymać danego słowa!
Jak trudno wtedy nadal kochać!
Może na dnie rozpaczy pozostanie myśl ostatnia:
„Nie złamię słowa, które dałem Bogu. Wytrwam w trudnym kochaniu do końca”.