listopad 2024
N P W Ś C Pt S
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30

Katecheza Ojca Moderatora: KOLĘDĘ CZAS ZACZĄĆ…

KOLĘDĘ CZAS ZACZĄĆ… -  WIGILIJNE PASTORAŁKI

Okres Bożego Narodzenia to czas, kiedy często i chętnie śpiewamy kolędy. Według mojego,  skromnego rozeznania, te nasze, polskie, należą do jednych z najlepszych. I nie koniecznie dzięki muzyce, która im towarzyszy, ale przede wszystkim dzięki słowom, które śpiewamy. Nasze kolędy w prosty i nieskomplikowany sposób opowiadają historię największego cudu, który się dokonał: Bóg stał się człowiekiem i zamieszkał pośród nas. Bardzo często też  przekazują nam w przystępny sposób głęboką myśl teologiczną.

Wystarczy wsłuchać się w słowa choćby niektórych kolęd: „Bóg się rodzi … ma granice Nieskończony”; „I my czekamy na Ciebie Pana, a skoro przyjdziesz na glos kapłana… wierząc, żeś jest pod osłoną chleba i wina”; ”Witaj, Dziecineczko w żłobie, wyznajemy Boga w Tobie… Ty łączysz w Boskiej osobie dwie natury różne w sobie”. Tych głębokich słów nie powstydziłby się żaden z wybitnych teologów, ze świętym Augustynem i Tomaszem na czele. Prostota wielkich myśli wyrażona w słowach kolędy jest chyba jednym z powodów, dla których tak je lubimy śpiewać.

PASTERSKIE KOLĘDY
Jest jeszcze chyba jedna rzecz, która sprawia, że odbieramy kolędy jako bliskie naszemu sercu. Opowiadają bowiem one nie tylko o wielkich wydarzeniach i świętych postaciach, ale także o prostych ludziach, którzy są uczestnikami i świadkami tego co się stało. Mowa o koczujących w pobliżu Betlejem pasterzach.
Kiedy śpiewamy kolędy często się nad tym nie zastanawiamy. Jednak wsłuchując się w ich słowa odkryjemy ze zdumieniem jak wiele miejsca poświęca się tym prostym ludziom. Przykłady? Bardzo proszę! Oto niektóre tylko fragmenty: „Przybieżeli do Betlejem PASTERZE…”; „Anioł PASTRZOM mówił…”; „Do szopy, hej PASTERZE”; „Wśród nocnej ciszy… wstańcie PASTERZE…”; „Cicha noc, święta noc PASTUSZKOWIE od swych trzód biegną wielce zadziwieni…”; „Mówią do PASTERZY, którzy trzód swych strzegli, aby do Betlejem czym prędzej pobiegli” itd., itd. To tylko niektóre, wybrane fragmenty kolęd. A jest ich przecież znacznie więcej i tylko brak miejsca nie pozwala mi na cytowanie ich wszystkich.
Nieokrzesani prostaczkowie
Może nas nieco dziwić, że obok Dzieciątka Jezus, Maryi i Józefa, pasterze stali się głównymi bohaterami bożonarodzeniowych piosenek. Tym bardziej, gdy uświadomimy sobie, że w czasach Jezusa pasterze miewali nie najlepszą opinię. Ze względu na swoją pracę nie mogli zachowywać Prawa Mojżeszowego. Dlatego Rabini zaliczali ich do tzw. „nieczystych” i stawiali w jednym rzędzie ze złodziejami, bandytami, celnikami czy prostytutkami. A jednak to właśnie w jednej z ich stajni narodził się Jezus. Nie wybrał pałacowych pokoi. Nie skorzystał z prywatnej kliniki z najnowocześniejszym sprzętem, i wyspecjalizowaną opieką lekarską ale prostą grotę, do której ci biedni ludzie zapędzali na noc swoje zwierzęta. W tym wyborze Boga kryje się Ewangelia – Dobra Nowina. Można wręcz powiedzieć, że wybierając ubogich pasterzy na pierwszych świadków Bożego Narodzenia (byli oni przy żłóbku wcześniej niż trzej Mędrcy – Królowie – śpiewamy przecież: „Ubodzy, was to spotkało witać Go przed bogaczami…”) Bóg uczynił swoje narodzenie dostępne dla każdego.

BÓG NA WYCIĄGNIĘCIE RĘKI
Okazuje się bowiem, że nie potrzeba być wielkim teologiem. Nie trzeba kończyć najlepszych szkół. Nie trzeba zajmować wysokiego stanowiska w dużej korporacji. Można wręcz być nikim, jak pasterze, by móc spotkać Boga. Bo z punktu widzenia współczesnego świata, który promuje bogactwo i dobrobyt, a wartość człowieka mierzy wielkością konta w szwajcarskim banku, Bóg stał się nikim. Stał się tak ubogi, że nawet na wyprawkę nie starczało. Ale przez to właśnie Bóg stał się dostępny dla każdego – dostępny na wyciągnięcie ręki. Nie tylko dla tego, kto posiada wiele. Nie tylko dla bogatych. Nawet nie tylko dla pobożnych i świątobliwych.
Rodząc się w betlejemskiej stajni Bóg stał się dostępny nawet dla tych, którzy w hierarchii społecznej stali na szarym końcu: pasterzy, celników czy grzeszników. To – mówiąc współczesnym językiem – są wszelkiego rodzaju rozbitkowie życiowi, ludzie zniszczeni nałogami, osoby bez charakteru i silnej woli, zrujnowane duchowo czy materialnie. Wielu z nich to ci, którym się w życiu nie powiodło, którym się życie posypało. I to oni, ci ostatni, stają się pierwszymi.

SERCA DAR
Bohaterowie naszych kolęd mieli niewiele do zaoferowania Nowonarodzonemu: trochę owczego mleka, sera, może trochę chleba z masłem i pewnie jakąś owcza skórę na posłanie i okrycie. Ofiarowali to co mieli. I w tym momencie był to wielki i ważny dar dla Boga – Człowieka. W tych darach oddali Mu samych siebie, całe swoje serce. Jeśli tak chętnie śpiewamy kolędy, w których jest mowa o pasterzach, to dzieje się tak pewnie i dlatego, że – jakby spontanicznie i prawie bezwiednie – identyfikujemy się z nimi. Każdy z nas czuje się przecież  czasami nie jak „mędrcy świata, monarchowie”, ale jak „…mnodzy ludzie ubodzy” – pasterze. Niejednokrotnie czuliśmy, że nie mamy Mu co ofiarować bo ani specjalnie bogaci w karty kredytowe, ani w tzw. dobre uczynki, którymi można by się afiszować przed Bogiem (i innymi) nie jesteśmy.
Jednak tak jak pasterze możemy ofiarować samych siebie: całe nasze ubóstwo, nasze puste ręce, nie raz upaprane naszymi grzechami z przysłowiowym brudem za paznokciami. Ob. Chętnie przyjmie to, co Mu damy. Ważniejsze bowiem od darów jest nasze serce, które za nimi się kryję. I nucąc w tym okresie kolędowe melodie nie zatrzymujmy się tylko na ich radosnym brzmieniu, ale podążajmy” …do Betlejem [jak ] pasterze, grając skocznie Dzieciąteczku na lirze…” po to, by wraz z nimi oddawać „swe ukłony w pokorze, Tobie z SERCA OCHOTNEGO, o Boże…”.

WIGILIJNE PASTORAŁKI
Okres Bożego Narodzenia to czas, kiedy często i chętnie śpiewamy kolędy. Według mojego, skromnego rozeznania, te nasze, polskie, należą do jednych z najlepszych. I nie koniecznie dzięki muzyce, która im towarzyszy, ale przede wszystkim dzięki słowom, które śpiewamy. Nasze kolędy w prosty i nieskomplikowany sposób opowiadają historię największego cudu, który się dokonał: Bóg stał się człowiekiem i zamieszkał pośród nas. Bardzo często też  przekazują nam w przystępny sposób głęboką myśl teologiczną.