kwiecień 2024
N P W Ś C Pt S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4

I REGIONALNY DZIEŃ SKUPIENIA NA POMORZU - RELACJA

W sobotę, 26 stycznia 2013r. o godz. 15.00 rozpoczął się pierwszy regionalny dzień skupienia (RDS) BZ dla regionu Pomorze. Miejscem spotkania wspólnoty był Ośrodek Rekolekcyjno Wczasowy Zmartwychwstańców w Dębkach.
Dzień mroźny, zaśnieżony krajobraz i ponad 100 km do Dębek. Umówiliśmy się na wyjazd z Kościerzyny ok. 13.00 ale już od rana czułem „motylki” w żołądku. Ze strony internetowej BZ znałem punkty programowe spotkania, jednak tematyki i zagadnień niestety nie podano. Zawsze w takich momentach towarzyszy człowiekowi ciekawość, pragnienie usłyszenia czegoś nowego, bardziej mobilizującego, skłaniającego do zastanowienia i refleksji, a w konsekwencji poprawy życia.

Muszę samokrytycznie przyznać, że poddawałem w wątpliwość sensowność organizacji tak krótkiego dnia skupienia. Skoro rozpoczyna się o 15.00, to z pewnością koronką do Miłosierdzia Bożego, później zapewne jakaś konferencja zakończona modlitwą, film, Eucharystia i do domu – następne 100 i jeszcze trochę km pewnie około godz. 19-tej. I jeszcze w domu – znowu jedziesz sam i będziesz czerpać tylko dla siebie, przyjedziesz i dalej nic z tego…
No właśnie. Tu zapaliła się czerwona żarówka. Będziesz czerpać dla siebie i dalej nic. Czy tak naprawdę jest? Kiedy w garniturze z emblematem zmartwychwstańczym i naszym krawatem paraduję z dumą i samozachwytem, czekając tylko na okazję żeby komuś wyjaśnić po co to noszę, jestem zmartwychwstańcem. Ale czy bez tych zewnętrznych znaków to widać? Czy wtedy jestem zmartwychwstańcem? Hmmm… Jaki mają efekt te wszystkie spotkania, katechezy, rekolekcje i dni skupienia? A może „moi” przyzwyczaili się już do tego, że jestem coraz lepszy i dlatego stawiają mi coraz wyższe wymagania? Bleee, co za myśli.

Dębki.
Podróż minęła dość szybko. Moi towarzysze podróży zaproponowali różaniec, a potem szeroko zakrojona dyskusja polityczna z wątkami historycznymi, tak z wnioskiem ogólnym że jest źle. Nastrój – taki se.
Pierwszym, którego spotkałem po przybyciu był O. Moderator i już po kilku ciepłych słowach nastrój podszedł na skali do pozycji „ech”.
Tak, jak przewidywałem – rozpoczęcie koronką w kaplicy. Jeszcze nie wszyscy zdążyli dojechać i w trakcie modlitwy co rusz ktoś wpuszczał świeże powietrze do ogrzewanej kaplicy wchodząc. W efekcie dochodzenia, uzbierała się całkiem spora grupa uczestniczących, takie małe rekolekcje. Najpokaźniej reprezentowała się wspólnota z Krokowej, ale to naturalne. Byli na swoim terenie, no i co by powiedział ich Moderator… Zaskoczeniem był fakt uczestnictwa jednego kandydata z Dębek. Może coś z tego urośnie? Bóg wie.
Po modlitwie, krótkiej prezentacji wspólnot podążyliśmy gęsiego do sali kominkowej na projekcję filmu „Odważni”. Ciekawą taktykę proponuje nam nasz Moderator - filmy. Jak w przypadku naszego XXX-to lecia w Kościerzynie znałem doskonale film „Ja Jestem”, tak o „Odważnych” nic nawet nie słyszałem. Muszę przyznać, że podchodziłem do tego z umiarkowanym optymizmem, jednak już w trakcie jego oglądania zaczęły mną targać uczucia i to głębokie, taka wewnętrzna padaczka. Nie zamierzam tu streszczać filmu ani silić się na przytaczanie jakichś wątków. Zresztą nie umiałbym nawet tego zrobić bo każda próba tego typu byłaby zbeszczeszczeniem treści, jaką oddaje.
Wyczytałem kiedyś u Bill’a Newman’a  w „Szybuj z orłami” sentencję, która brzmiała mniej więcej tak: jeśli coś usłyszysz – zapomnisz, jeśli usłyszysz i zobaczysz – zapamiętasz, jeśli usłyszysz, zobaczysz i spróbujesz – zrozumiesz. W kontekście tej sentencji O. Tadeusz trafia bezbłędnie do naszych Braci. Konferencje – o.k., z czasem zapomnisz, przedstawienia, filmy bez konkretnego przesłania – o.k., zapamiętasz że coś tam kiedyś było, ale takie przeżycia związane z analizą własnego postępowania i swojego „ja” – zrozumiesz.
Wyszedłem z sali kominkowej mocno zdołowany, choć może nie było tego widać. Zostałem obnażony z mojej codziennej relacji z Bogiem, z mojego bytu jako mężczyzny, męża i ojca, także mojego stosunku do przyjaciół.
Przeżywana po krótkiej przerwie Eucharystia miała wymiar kojący i dzięki Bogu, że tak było.
Jeśli mogę podzielić się małą uwagą dla moderatorów to dobrze by było, gdyby w przyszłości po takim mitingu zorganizowano sakrament pokuty.
Wiem jedno, że dotychczasowe życie jako mężczyzny, męża, ojca, przyjaciela musi odejść. Moje życie jest zbyt wywłaszczone problematyką codzienności i liberalizacją wszystkiego co mnie otacza. To jest mdłe.
Boże dodaj mi sił, wiary i odwagi żeby to zmienić.
Oby „nowy” JT – Brat Zewnętrzny CR

Ps. Relacja zdjęciowa w galerii krokowskiej